Szczegóły aktualności

Ewa Minge - Femmes Stage - moda powinna bawić

Femmes Stage Ewa Minge - pod taką marką otwarto w galerii Cuprum Arena nowy sklep znanej projektantki mody. Ewa Minge przez kilka godzin osobiście doradzała klientkom wybór najlepszych modeli. Spotkała się też z dziennikarzami. Oto zapis tego spotkania.

Czy własne nazwisko na szyldzie sklepu ułatwia, czy utrudnia prowadzenie interesów?

- Moje nazwisko od wielu lat już jest na szyldzie. Podjęłam tę drogę 25 lat temu, bo tyle lat ma moja marka. Jeśli coś zaczynamy robić to musimy za to wziąć dużą odpowiedzialność. Ja się szczycę tym, że do momentu sprzedaży firmy, przez ponad 20 lat, to była działalność gospodarcza, czyli odpowiadałam za dużą firmę zatrudniającą prawie setkę ludzi, nie tylko nazwiskiem, twarzą, ale także prawnie. Nie uciekałam do żadnych spółek z o.o., różnych innych kombinacji, tylko ponosiłam konsekwencje każdego kroku, który w życiu popełniałam. Teraz stojąc tutaj uważam, że jest to duże wyróżnienie, że udało mi się dojść do tego momentu kiedy tworzę sieciówkę, czyli jakby popularyzuję modę i wprowadzam je na szersze salony. Ja zresztą salonów nie dzielę na A, B, C, D, E i uważam, że Polski nie należy dzielić, bo ta Polska w której my dzisiaj jesteśmy, czy ta w Zielonej Górze, w której ja żyję, czy ta na Pomorzu gdzie się urodziłam w jeszcze mniejszym Szczecinku jest równie ważna. Tak naprawdę, my - Polacy z prowincji stanowimy o sile tego narodu i wszystkie najfantastyczniejsze firmy, rzeczy i wydarzenia dzieją się tu, a nie tam w Warszawie. Warszawa ma zdecydowanie większą siłę głosu, myślę, że też przez media, które są tam scentralizowane. Tak naprawdę wszelkie wartości, z mojego punktu widzenia, są rozsiane dokładnie po całej Polsce. Nie będę mówiła czy Śląsk jest lepszy czy Pomorze jest lepsze: dla mnie cała Polska jest fajnym krajem.

Jak się ubierają Polacy?

- Moim zdaniem Polacy ubierają się bardzo dobrze. Ja zjechałam cały świat. Byłam w różnych stolicach i mody i nie mody i europejskich i azjatyckich. Na pewno Londyn się wyróżnia, Nowy York się wyróżnia, Tokio się wyróżnia, Berlin. Te miejsca się wyróżniają poprzez ludzi, którzy, ja bym powiedziała, przebierają się i bawią się modą. To są jakby chodzące na żywo kreskówki, zwłaszcza w Tokio to się widzi. Natomiast polska ulica jest bardzo dobrze ubrana i zestawiając ją z najmodniejszą wydawałoby się ulicą w Paryżu to wystarczy pójść na skrzyżowanie blisko La Fayette w Paryżu, gdzie się wszystko dzieje i gdzie się robi największe zakupy w Paryżu i widać, że Francuzi są ubrani w sposób lichy, bardzo marny. Nie przywiązują uwagi do tego jak wyglądają. Zdecydowanie lepiej wyglądają dziewczyny w polskim metrze niż Francuzki we metrze francuskim. Dlatego, że im się wydaje, że chociażby z samego powodu wbicia do paszportu i aktu urodzenia: Paryż, Francja oni już są modni. Oni po prostu mają modne pochodzenie. My się musimy zdecydowanie bardziej starać. Nam wbrew pozorom trochę pomogła komuna: musieliśmy być bardzo kreatywni, a potem te braki spowodowały, że trochę rzuciliśmy się na tę modę, w dobrym tego słowa znaczeniu i rzeczywiście bawimy się ta modą.

Co to oznacza „modnie się ubierać?”

- To przede wszystkim ubierać się stosownie do okazji. Wychodzę z założenia, że moda nie powinna być żadnym niewolnictwem.  W życiu spotykamy się  z wieloma przepisami: to nam wolno, tego nie wolno, punkty na drodze, kodeks prawny cały. Moda, która jest z mego punktu widzenia rzeczą przyjemną, przyjazną i dobrowolną nie powinna podlegać żadnym kryteriom że jest coś modne bądź niemodne. Czyli moda powinna być wygodna, przyjazna, bawić i cieszyć. To są dla mnie rzeczy najważniejsze. Krytykuję ludzi, jeżeli chodzi o ubiór, tylko wtedy jeżeli są ubrani w rażący sposób niestosownie do okazji. Jeżeli są brudni, niechlujni. Natomiast czy ktoś ma niebieski sweter, żółtą koszulę, czy będzie miał dzwony czy wąskie spodnie: de gustibus non disputandum est. A najprostszą odpowiedzią jest to, iż pokazujemy najnowsze trendy na wybiegu. Już dzisiaj w każdej z marek, dobrych marek, za którymi stoi jakieś dobre nazwisko, dobry projektant i sztab ludzi – to wszyscy czerpią z bardzo podobnego zbioru. Gwarantuję, że każdy kto przyjdzie do moich sklepów zostanie dobrze ubrany, ale czy on się będzie w tym dobrze czuł? Jeżeli nie to niech to połączy w inny sposób. Niech moda nas bawi, niech wykazuje nasze emocje, niech pokazuje to jak my się czujemy.

Co chce Pani zaoferować klientom w Lubinie?

- Łatwy dostęp do dobrej mody, dobrej jakości za nieduże pieniądze. Femmes Stage to sieciówka. Ubiory projektowane są w Polsce przez zespół młodych, fantastycznych projektantów pod moim przywództwem. Marka, która odpowiada na potrzeby rynku jakościowo, co jest dla nas bardzo istotne. Oznacza to, że za niezbyt wysoką ceną nie idzie beznadziejna jakość. Bardzo o to dbamy ponieważ ja stoję za tym z twarzą i z nazwiskiem. Jakby ta moja twarz nie była komentowana ona jest bardzo uczciwa. Dlatego przyjeżdżam do takich miejscowości jak Lubin. Mieszkając w Zielonej Górze nie mam czasu jeździć na zakupy do Warszawy. Gdy tam jestem od rana do wieczora mam spotkania zawodowe i nie mam potem siły żeby pójść do jakiejkolwiek galerii i coś kupić. Żadnej przyjemności.  Mieszkając w Mediolanie staram się w nim robić zawodowo wszystko od rana do nocy żeby szybko wrócić do Polski, do mojej rodziny i przyjaciół w związku z czym też nie mam czasu na zakupy.  Robie je w Zielonej Górze. Stąd też miejscowości typu Gorzów, Lubin, Zielona Góra czy inne, w których może znaleźć się galeria handlowa, powinny wychodzić frontem do klienta. Ja i moi znajomi ciężko pracując nie mamy czasu wyjechać z miasta. Toteż to jest moja odpowiedź na nowe zapotrzebowanie rynku: zakupy na miejscu. Do niedawna Lubin mówił – ja kupie we Wrocławiu. Zielona Góra mówiła: ja kupię w Poznaniu. Dzisiaj spotykam się z moimi koleżankami w centrum handlowym w Zielonej Górze i kupujemy to co nam to centrum proponuje.

Czy mężczyźni mogą mieć nadzieję na swoją sieciówkę Ewy Minge?

- Zdecydowanie tak. Potrwa to kilka lat, nie ukrywam, ale naszym kolejnym krokiem będzie sieciówka męska. Ja mam dwóch synów. Był już nawet taki pomysł, przez dwa lata moda męska była już u mnie robiona. Pokazaliśmy ja nawet w Nowym Yorku. I, co jest ciekawe, moda męska sprzedawała nam się niewyobrażalnie dobrze. Panowie kupowali hurtowo, może dlatego że był taki niedosyt. Do dzisiaj pytają nas kiedy znowu to zrobimy. To jest kwestia zaplecza, Nie stać nas na robienie małych ilości. Sieciówka jest tania gdyż koszty zaprojektowania czy to dla stu, tysiąca czy stu tysięcy egzemplarzy wymagają dokładnie takiego samego nakładu pracy i całego marketingu. Dlatego w sieciówce nie możemy zagwarantować jednej rzeczy: tego, że będą to rzeczy pojedyncze. Poza tym nic sieciówki nie różni od pierwszej linii. I jakość tkanin jest bardzo zbliżona i wzornictwo i podanie towaru i cały system pracy z klientem jest taki sam.

Jaka jest idea pani działalności?

- Uczciwość. Wymyśliłam i zbudowałam piramidę. Uczciwą piramidę. Jej wierzchołek to marka Ewa Minge’ Poniżej to Ewa Minge  Milano. A podstawa to Femmes Stage. No i idąc dalej, to co jest naszym największym sukcesem t sprzedaż licencji dla dużej włoskiej firmy. Zazwyczaj to polskie firmy kupują licencję od Włochów, a tutaj było odwrotnie.  Sprzedaliśmy licencję na produkcję torebek. Zainwestowali w nas dość szybko. Wydaje mi się, że mają świadomość, że za 5-6 lat nie byłoby ich na to stać albo musieliby dużo więcej zapłacić. Cały czas pracujemy aby pojawiały się różne inne rzeczy. Moim końcowym marzeniem, końcowym celem są oczywiście perfumy i kosmetyki. Moglibyśmy je mieć już dzisiaj. 4-5 lat temu pojawiały się takie propozycje. Ale ja nie wiem czy to jest ten moment żeby Polki i cały świat chciał pachnieć Ewą Minge. Ja zawsze powtarzam, że życie jest bajką. I jak w każdej bajce jest najpierw marzenie, jest siedem gór, siedem rzek, trolle, smoki, czarownice.  Ja jestem dziś na trzeciej-czwartej górze. Przede mną jest ich jeszcze kilka. Jak będę na siódmej to powiem: start – pachniemy Ewą Minge

Woli Pani projektować ubiory dla znanych osobistości czy dla zwykłych klientów?

- Wolę zwykłą, przeciętną klientelę z ulicy. Dlatego, że są to szersze kolekcje, mniej zobowiązujące. Kolekcje, którymi się można bawić, tworzyć rodzaj klocków lego czy też puzzli, które można układać dowolnie a nie jakby w jednej formie. Natomiast jasne jest, że obcowanie ze znanymi postaciami jest sympatyczne. Tylko, że to iż znane postacie się u mnie ubierają nie robi, na mnie wrażenia. Na mnie wrażenie robił Religa, który robił operacje na otwartym sercu. Uważam, że moda jest rzeczą średnio poważną. Ma bawić, ma być wesoła. Mnie interesuje zrobienie mocnej polskiej marki dla cudownych polskich kobiet i udowodnienie, że Mercedesa może wyprodukować nie potrafimy ale dobrą markę, która się będzie sprzedawała w świecie na pewno jesteśmy w stanie zrobić.

źródło: e-legnickie.pl

Zdjęcia załączone